środa, 3 marca 2010

3 3 10

Dziś moi treningowi partnerzy zawiedli. Młody nie wstał wcale, a Wojtek po wczorajszej porażce postanowił leczyć rany w samotności.
Pozostawiony sam sobie zostawilem auto w garazu i pokonalem 11.500m.
 
Wiosna :)
Od tej pory będę już biegał z chałupy. Pozwoli to na zwiększenie tygodniowego kilometrarzu o cenne 16km. Jako że ne zawsze po drodze będzie mi petla na Podbórzańskiej, chcących wspólnie polatać w tygodniu proszę o wcześniejszą sygnalizację.
 
J
 
 

3 komentarze:

  1. Ja byłem tradycyjnie 5,50 na pętli a że nikogo nie spotkałem, więc miałem okazję samotnie przebiec trasę zimową.
    Też było fajno, choć z rana śnieg sypał, tempo niezłe, chyba ze strachu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Musiales sie spoznic. A czego to sie bales?
    Ja jutro biegne z domu. Wstepnie wybiegam o 5.40, o ile ktos sie deklaruje byc FAKTYCZNIE o 5.50 na petli. A jak nikt nie potwierdzi to wybiegne jak wybiegne ...

    J

    OdpowiedzUsuń
  3. Byłem normalnie i o 5.55 ruszyłem w las.
    5.5o pod garażem będzie dla mnie ok a najlepiej to 6.00 :)

    OdpowiedzUsuń