Eliza, Jarek i ja. Bieg dziś nierówny. Pierwsze kółko spokojne, drugie pobiegliśmy z Jarkiem naprawdę solidnie. Miało być bez zdymania się, ale i tak ledwo dyszałem na końcu. Ale dzięki temu udało nam się zrobić w miarę normalny czas 51:52. Jak tam w lesie, Mirek?
A.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wszystko co pisze Adam jest prawdą:)Bieg ukończyłam sama. Czas 59 minut. Generlanie czuje sie troche osłabiona. Robie pauze na dwa dni, w niedzielę start z Głębokiego . Jezeli ktos z Was zmieni zdanie... to byłoby fajnie.
OdpowiedzUsuńKolejnym razem, pobiegniemy wreszcie na czas. Ponizej 50 minut.
OdpowiedzUsuńJ
Niby tylko 2 minuty trzeba urwac z dzisiejszego czasu, ale cos mi sie wydaje, ze bedzie nielatwo. Ale nie ma byc latwo, przeciez. Wchodze w to.
OdpowiedzUsuńA.
W lesie nie byłem (niestety) - szykuję się na jutro. Znowu nabrałem ochoty na krzaczenie. MPG
OdpowiedzUsuńTo dobrze ze nie tylko ja tyje. Nie moge przestac sie objadac. Im wiecej jem tym wiecej mi sie jeszcze chce. To jakas spirala smierci :)
OdpowiedzUsuńJutro z A lecimy o 6.00 z Glebokiego. Przybywaj Klucho.