niedziela, 9 stycznia 2011

9 1 11

A my (BBL, W i ja) dzis pobiegalismy sobie. Wojtek wytrzymal tylo jedno kolko woklo jeziora i pojechal do domu.
Warunki biegowe kiepskie (lod). Potem BBLowi wpadlo do glowy zeby pobiec na sciezke zdrowia i pocwiczyc. Nie bylo juz sily zeby o tym zapomnial wiec musialem poddac sie tym cwiczeniom. Pomysl okazal sie kapitalny. Podciaganie na drazku i brzuszki swietna sprawa. Plecy mi sie tak nabily przy tym podciaganiu, juz czuje ze bede mial potezne zakwasy. Chetnie tam bede wracal. Moze raz w tygodniu? Wyszlo tego biegania ponad 11 km, mapa taka.
Na koniec przy Glebokim widzielsmy jak zbiera sie grupa rowerowa. Poczulem zazdrosc. Wprowadzam rower dwa razy w tygodniu. Bolacej nodze to tez pomoze. W srode pojade goralem na te trase przez Germanie. Powtórka w sobote lub w niedziele.
Jutro basen w srodku dnia, chyba WSM.
J






--------------------
Żeby nie dublować, podłączę się do postu Jarka.
Mapka mojej dzisiejszej przejażdżki wygląda tak, dystans i tempo zbliżone do biegu chłopaków. Myślałem, że dojazd spod domu do lasu będzie najgorszy bo jechałem po lodzie przykrytym wodą. Ledwie. Dopóki była szeroka koleina i w miarę równo, dało się jechać. Ale raz zrobiło się z górki i się przejechałem na tyłku. Okazało się, że w lesie było gorzej. Całą Górkę Adama podszedłem na pieszo, bo była wprawdzie udeptana ścieżka, ale za wąska, nie dawałem rady się na niej utrzymać, a każde zjechanie z niej od razu mnie zatrzymywało. Było znacznie wężej niż na tym filmie, ale oczywiście, adrenalina duużo niższa.



Zrobiłem też parę zdjęć, a jakże.
Co do jazdy rowerem, osobiście bym się jeszcze wstrzymał. Jeżeli będzie mokro to mokry skunks na tyłku pojawia się już po pierwszym km i nie daje spokoju do końca. Jeżeli sucho, to nie widzę przeszkód, ale wtedy to już bym wolał szosówką.

Basen jutro WSM o 12:35. 8zł!
A









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz