piątek, 30 lipca 2010

2010 07 30 - niemieckie sciezki - powtorka

Dzisiaj kolejna fajna przejażdżka na niemiecką stronę. Tym razem Wojtek i ja, Jarek się wykręcił z samego rana niewyspaniem. Szkoda, bo byśmy taki pociąg zrobili że aż!
Ruszyliśmy tą samą trasą co poprzednio, co ma swoje zalety, ale i wady: trochę nudno jednak.
Na przyszłość proponowałbym jednak uniknięcie tych dziur między Dobrą a Bukiem a Dobrą i odcinka od Tanowa do Głębokiego. Może trochę bardziej na południe do Lubieszyna i dalej na zachód, z powrotem w Dobieszczynie albo w Buku?

Tempo ździebko lepsze niż poprzednio - urwałem 3 minuty, szacun dla Wojtka, który dzielnie się trzymał i jeszcze musiał potem wdrapać się Miodową.
Rower Wojtka równie zawodowy co Jarka, co najważniejsze, ma pompkę! Ale musicie, chłopaki, przeserwisować je wstępnie, bo wam trochę łańcuchy hałasują - szczególnie Jarkowi. Może smarowanie wystarczy.

A

6 komentarzy:

  1. Rano odpadalem od sciany. Kazdego dnia robie cos do nocy potem spie 4 - 5 godzin i wstaje. W biurze lapie mnie kryzys w srdoku dnia i zasypiam na fotelu. Mam tego dosc. Przez to wszystko idzie mi na 80 a nie na 100%.

    Dzis pobiegne sobie wieczorem nad morzem. W weekend mam zamiar wyspac sie do bólu u teściów i pojsc dwa razy na basen. W sobote wieczor tez pobiegne plażą, a w niedzielę juz pobiegne wieczorem w Szczecinie.

    Nastepne dwa tygodnie z przerwa na weekend w Kolobrzegu, jestem sam i nie wiem jeszcze jak sobie ten czas zorganizowac. wstepnie zakladam aktywnosc ruchowa dwa razy dziennie. Moze rower i bieganie naprzemiennie, a plywanie wieczorem? Zobaczymy, oby sie nie skonczylo na ginie z tonickiem ...

    Dobre i 3 minuty, chociaz tym razem nie bladziliscie. Zaluje ze nie pojechalem. Pewnie z przyzwyczajenie i tak bede spal na krzesle.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szacun dla Adama, ciągnie jak lokomotywa, utrzymane tempo tylko dzięki determinacji Adama.
    Moje wrażenia z porannej przejażdżki są mieszane, tylko na gładkim asfalcie było przyjemnie, więc zgadzam się z Adamem co do zmiany przebiegu trasy.
    Poza tym jestem zajechany, wczoraj wieczór 35 km rano blisko 65 i od rana jestem wykończony, plecy bolą, wyskoczyło mi bawole oko od wiatru.
    Góral przy tym to kanapowiec-limuzyna:)
    Mam nadzieję da się to jakoś przełamać, bo na razie przyjemności w tym wielkiej nie mam

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie ostatnio tez plecy lupały pod koniec drugiej godziny. Srednia wciaz ponizej 30. Trzeba wskoczyc na 32. wtedy mozna juz spokojnie pojechac z BBLami.

    OdpowiedzUsuń
  4. W peletonie łatwiej chyba, bo sam jedzie, ja bardziej bym się obawiał o ew. kolizje z innymi, których ryzyko na razie oceniam jako wysokie, w każdym razie z mojej strony. Widzę dużą niestabilność tego roweru, więc mogę się chwytać innych, Adam dziś cudem mi uciekł :)

    p.s. mnie bolało prawie wszytsko, plecy, d-ko i oczy od wiatru.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wojtek, dawaj zdjęcie bawolego oka, bo, tak naprawdę nie wiem co to. Na przyszłość okulary.
    Co do tego ciągnięcia - to mi się naprawdę bardzo podoba na szosie: można i pociągnąć i potem odpocząć. A jak będzie nas trzech to jeszcze szybciej pojedziemy.
    Dzisiaj rzeczywiście dobrze mi się prowadziło Wojtka, ale jak się zmienialiśmy, to miałem problem, żeby za nim nadążyć, a potem jak wskakiwałem na przód, to wydawało mi się, że go hamuję. No, ale niektóre kilometry to nawet 33-34kmh.

    OdpowiedzUsuń
  6. Adam, te ostatnie km to było juz pod 40 km/h. Myślę, że można się nauczyć jazdy w grupie. Za Tobą świetnie się jedzie a ja póki co nie mam wyczucia tempa ale się nauczę jak moje ciało się ułoży do nowych pozycji. Swoją drogą może się to kiedys przyda :)

    p.s bawole oko już zeszło ale do południa łzawiło

    OdpowiedzUsuń