piątek, 9 lipca 2010

9 7 10

No to poplywalismy w Glebokim. Wczesniej udalo mi sie przejechac 30 km i na koniec z Wojciechem obieglismy nasz nowy basen.
 
Wrazenia z plywania
Trudno bylo mi sie przelamac. Kombinowalem jakby się wykrecic. Jeszcze w ostatniej chwili chcialem dac noge. Pierwsze wrazenie dziwne, woda brudna, nic nie widac, ciazenie wieksze, brak orientacji. Panika ze nie bedzie jak odpoczac. Tak bylo na poczatku, po pierwszym szoku wszystko minelo, wrocil looz, kraul z oddechem na obie strony, po kilkudziesieciu machnieciach chwila zaby i korekta kursu. Kolejna bariera przełamana. Niestety widac tez o ile taki Adam np jest w stanie nas odstawic w wodzie.
Weekend wyjazdowy, szkoda bo apetyt na triathlon wzrosl. W przyszly weekend jestem na miejscu, wstepnie na sobote i niedziele planuje triathlonik na dystansie olimpijskim.
 
Przez moment wydawalo mi sie ze widzialem dzika w odmetach jeziora ...
 
J

2 komentarze:

  1. Pływanko super, woda jak należy, trochę szkoda, że mętna, ale cóż. Z tą przewagą to nie przesadzajmy: nawet 10min. zdołacie odrobić na bieganiu. U mnie bieg to najsłabsze ogniwo.
    Ja na weekend też wyjeżdżam, popływam u teściów i pobiegam też w niedzielę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Było fajno, początkowy strach, został przełamany, teraz będzie już tylko lepiej ale ta ratunkowa bojka wskazana, gdyby realizować coraz dłuższe dystanse.
    Nieco się wyziębiłem ale bieg odpowiednio mnie rozgrzał

    OdpowiedzUsuń