poniedziałek, 9 maja 2011

09 05 11

Polecialem sobie 10 km lesnym duktem. Dobra - Wołczkowo - kierunek Głębokie i z powrotem. 1 godzinka truchtu.
Wczoraj rano raz jeszcze bylem na WSM. Taplalem sie oczywiscie na trojce. Znow 70 dlugosci. Byl pan ratownik "nauczyciel".
Nie obylo sie bez dobrych rad (niestety albo stety trafnych).
Planuje bieganie do piatku. O weekendzie jeszcze nie mysle.
Moze wylecimy jutro o 6.00 z Glebokiego w krzaczory?
Kto chetny?
 
J 

5 komentarzy:

  1. Wstałam rano, 6:28 byłam juz na podburzańskiej z nadzieja ze moze jednak sie ktos pojawi a tu echo:) pusta droga.. No wiec w las 40 minut lekko a potem stwierdziłam ze wracam szosa bo miałam dzisiaj jakiegos stracha i zmeczyło mnie oglądanie sie za siebie. Po drodze przy Andersena spotkałam tylko samotnego kolarza.

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak.
    Chłopaki zdobywaja na rowerach gory w RFNie. Adam widac obolaly po wczorajszym rowerze dzis pasuje. A ja przebieglem sie u siebie na wsi.
    Moze jutro by sie udalo? Tylko ze 6.30 to dla mnie ciut za pozno.
    Proponuje 6.00 Pdborzanska lub Glebokie.
    Adam licze na Ciebie. Na nowa Wspolblogerke rowniez (proponuje podpisywac posty)

    J

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie w RFNie ale w NRD, chyba.
    Mi jutro by bardziej pasowała 6:00 na Podbórzańskiej.
    Eliza, dawaj na Warszewo!

    OdpowiedzUsuń
  4. OK!

    Ja bede o 5.55 na Podborzanskiej.
    Startujemy o 6.00.
    Kontrakt na 60 minut.
    Cross.

    OdpowiedzUsuń
  5. no to swietnie , jestem o 6:00 na podburzanskiej, musze sie dzisiaj wyspac bo ziewam w pracy, do zobaczenia.Eliza

    OdpowiedzUsuń